5 lat z namiotem na dachu: Ewolucja naszego mobilnego domu – porady i sprzęt
Maciej Lesiak
- 6 minut czytania - 1199 słów
This article is also available in English:
5 Years with a Rooftop Tent: The Evolution of Our Mobile Home – Tips & Gear
Spis treści
Gdy wybuchł COVID, podjęliśmy decyzję, która zmieniła nasz sposób podróżowania – kupiliśmy namiot dachowy Wild Land Desert Cruiser 120. Zamontowaliśmy go na naszym SUV-ie i tak już od pięciu lat zwiedzamy Europę. Mieliśmy dość sztywnego planowania i rezerwowania apartamentów z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. Po kilku nieprzyjemnych doświadczeniach z Airbnb i Bookingiem uznaliśmy, że ta formuła po prostu się dla nas wyczerpała.
W tym wpisie chcę podzielić się naszymi doświadczeniami: jak krok po kroku rozbudowałem nasz zestaw podróżniczy, co i jak pakujemy oraz jakie mamy plany na przyszłość. Będzie też garść sprawdzonych patentów i polecanych sprzętów, wraz z orientacyjnymi kosztami. Może kogoś to zainspiruje.

Nasz pierwszy zestaw: namiot i markiza
Koszt bazowy: Nasz pierwszy, kompletny zestaw (namiot Wild Land Desert Cruiser 120, belki dachowe Thule, markiza) kosztował łącznie około 13 000 zł.
Nasz namiot to model z wbudowaną listwą LED, wygodnym bocznym wejściem i fabrycznym materacem. Jego aluminiowa rama i siłowniki pozwalają na błyskawiczne rozłożenie. Co kluczowe, po złożeniu bez problemu wjeżdżam z nim do garażu, a do demontażu wystarczy jedna osoba i winda Thule, którą wciągam go pod sufit. Namiot po rozłożeniu mieści się w obrysie auta, co jest dużą zaletą. Na dachu znajdują się też rowki (szyny) typu T, które idealnie nadają się do montażu dodatkowych akcesoriów, co wykorzystałem później przy instalacji panelu solarnego. Jednym z pierwszych ulepszeń był zakup maty antykondensacyjnej pod materac – strzał w dziesiątkę dla komfortu snu.

Do kompletu dokupiliśmy na początku prostą, ręcznie rozkładaną markizę. Jej wady to konieczność znalezienia miejsca w aucie i czas potrzebny na montaż. Zalety? Niska cena i pancerna odporność. Nasz zestaw przetrwał huraganowy wiatr w Tatrach i dwudniową ulewę.

Warto dodać, że sam namiot, odpowiednio ustawiony, daje sporo cienia, wystarczająco na stolik i dwa krzesła. Dlatego zrezygnowałem z markiz montowanych na stałe do boku auta – w naszym modelu utrudniałoby to wejście, a proste zadaszenia bez ścianek bocznych to bardziej zabawki chroniące przed słońcem niż realna osłona przed deszczem.
Sztuka wyboru kempingu i planowania
Podstawą w tego typu podróżach jest sprawdzanie prognoz pogody – regularnie śledzimy serwisy ICM i Ventusky. Wypracowaliśmy też własny system selekcji kempingów. Cena nie jest głównym kryterium; bardziej liczy się dla nas lokalizacja, opinie i niskie obłożenie. Szukamy perełek z podstawowym standardem, ale w pięknych miejscach.

Zdarzyło nam się w Norwegii nadłożyć 50 km, mijając po drodze kilka pól namiotowych, by dotrzeć do tego jednego, ukrytego nad fiordem. Oczywiście, takie podejście bywa ryzykowne. Czasem trzeba wcześniej dzwonić, a i tak zdarzało się, że na miejscu witała nas tabliczka “brak miejsc”. Na szczęście odrobina umiejętności socjotechnicznych i zasada “never surrender” zawsze pozwalały nam znaleźć rozwiązanie.
Pytanie o energię, czyli saga o panelu solarnym
Bardzo szybko odczuliśmy brak jednego kluczowego elementu – lodówki. Kupiliśmy model kompresorowy YOLCO, co natychmiast zrodziło kolejną potrzebę: stałego źródła prądu. To był impuls do intensywnego researchu na temat paneli solarnych. Odrzuciłem panele rozkładane (nie chciałem niczego pilnować) i postawiłem na montaż na stałe.

Prototyp uchwytu, który wysłałem koledze, żeby zwizualizować koncepcję.
Po obejrzeniu dziesiątek filmów na YouTube, odrzuciłem pomysły z elastycznymi panelami (flex). Wybrałem panel w sztywnej ramie z hartowanym szkłem – jest cięższy, ale przy podobnej jakości 3 razy tańszy i znacznie wytrzymalszy. Waga to poważna sprawa (nośność dynamiczna dachu to ok. 100 kg, namiot waży 50 kg), podobnie jak sprawność w cieniu. Jeśli wybierzesz najtańszy panel o słabej wydajności, strzelisz sobie w kolano.
Wbrew wielu youtubowym poradnikom, odradzam zakup najtańszego sprzętu. Postawiłem na wzmocniony, atestowany panel, który nie popęka od naprężeń i prędkości na autostradzie. Pamiętajcie, twórca z YT nie zapłaci za was mandatu, jeśli wasza instalacja spadnie komuś na głowę.
Mocowanie panelu – od Mad Maxa do ideału
Najbezpieczniejszym rozwiązaniem wydał mi się montaż za pomocą płaskowników w kształcie litery “S”, które zlicowałyby panel z belkami dachowymi. Problem? Nikt w Polsce nie oferował takich uchwytów, a import z Australii był nieopłacalny. Z pomocą przyszedł przyjaciel “złota rączka”.
Kupiliśmy płaskowniki, które zostały docięte, zespawane, oszlifowane i pomalowane. Efekt końcowy przeszedł moje oczekiwania. Po przejechaniu 20 000 km mogę powiedzieć, że nic złego się nie dzieje. Jedyny błąd na początku to zbyt niskie osadzenie, co poprawiłem, podnosząc całość o 1 cm.

Stacja zasilania i realna wydajność
Kalkulacja kosztów energii:
- Panel solarny na dach: 500 zł (w promocji)
- Stacja zasilania Bluetti AC70P: ~2500 zł (w promocji bywa za 1700 zł)
- Awaryjny panel przenośny: 180 zł (w promocji, import z Chin; standardowo 500-900 zł)
- Alternatywa: Brak własnej energii to koszt podłączenia na kempingu (20-40 zł/dzień) i potencjalne problemy.
Nie chciałem bawić się w budowanie własnych systemów, więc kupiłem stację Bluetti AC70p. To był strzał w dziesiątkę. Wydajność panelu jest doskonała: w pełnym słońcu generuje do 140W, w cieniu 60W, a nawet w ulewnym deszczu podczas jazdy autostradą dawał 15W! Jedyna wpadka z Bluetti to błąd w oprogramowaniu, który naprawiono na gwarancji. Obecnie myślę nad zakupem dwa razy większej baterii z nowej linii Bluetti.

Panel jest w stanie naładować stację w 3-4 godziny. Zdarzyło mi się jednak kilka razy, że energii zaczęło brakować. Na takie sytuacje mam awaryjny, przenośny panel 60W. Czy zamontuję większy panel 400W? Nie. To waga 22 kg i nadmiarowa moc. W razie kryzysu zawsze mogę podładować stację z gniazdka.

Sprzęt, który robi różnicę: moje polecenia
Oto kilka rzeczy, które po 5 latach testów szczególnie polecam.
Przenośne panele solarne i Power banki
Poza głównym panelem mam dwa dodatkowe: walizkowy 120W (realnie 60W) i malutki 60W (realnie 15-20W), który mieści się w plecaku jako opcja totalnie awaryjna. Do tego zestaw 4 powerbanków, z których dwa małe ANKERy potrafią naładować 2x mój telefon S23 Ultra. To kluczowe zabezpieczenie, gdy głównej baterii zaczyna brakować energii, a potrzebujemy zasilić oświetlenie czy telefony.
Skrzynka wędkarska Mikado
Koszt: ok. 100 zł
Mały bohater naszych wyjazdów. Idealna do organizacji sprzętu kuchennego. W dużej komorze trzymamy garnki i naczynia, w górnej części noże, przyprawy i drobiazgi. Jest na tyle wzmocniona, że służy jako stolik lub stołek.
Stołek składany Berger
Kupiłem kiedyś trzy za 40 zł na Allegro. Genialne jako podstawki pod skrzynkę, torbę czy do szybkiego przycupnięcia.
Noże Opinel i Morakniv
Opinel to francuska legenda i idealny nóż kempingowy. Morakniv to z kolei świetny nóż do prac obozowych.
System gazowy
Ewoluowałem od małych kartuszy do dwupalnikowej kuchenki zasilanej z dużej butli. Daje to ogromny komfort gotowania. Na krótsze wyjazdy zabieram małą kuchenkę walizkową na naboje.
Repelent na komary Nitecore
Koszt: 150-300 zł
Ten gadżet tworzy wokół siebie strefę ochronną, odstraszając komary, meszki i kleszcze. Działa o niebo lepiej niż spirale i jest zdrowszą alternatywą dla ciągłego pryskania się chemią.
Pozostałe niezbędniki
- Baniak na wodę Anaconda 18 L: Dwa takie pojemniki z kranem na pompkę USB zapewniają nam zapas czystej wody na wiele dni.
- Gotowe obiady: Czasem się przydają. Dania od EdRed są smaczne, ale ostatnio odkryliśmy polską firmę PolskiWek. Temat jedzenia to materiał na osobny artykuł.
- Suchary Specjalne SU-2: Awaryjne pieczywo, gdy zabraknie świeżego.
- Czekolada Scho-ka-kola: Stworzona na Olimpiadę w 1936, pożywna czekolada z dużą dawką kofeiny. Idealna przekąska w trasie.
Co dalej? Plany na przyszłość
Nasz obecny zestaw zapewnia nam pełną niezależność na 1-2 tygodnie. Następnym krokiem będzie wykonanie zabudowy bagażnika – podniesienie podłogi o 20-30 cm i stworzenie systemu wysuwanych szuflad.
Ostatnie 5 lat to ciągły proces ulepszeń. Każdy element naszego wyposażenia już dawno na siebie “zarobił”, dając nam coś bezcennego – wolność i elastyczność w podróży.
Powiązane tematy
- Samobójstwo na Preikestolen vs polska patologia medialna - o standardach człowieczeństwa i słabości narodu
- Suicide at Preikestolen vs Polish Media Pathology - On Standards of Humanity and National Weakness
- Podróż z psem do Skandynawii: Formalności, mity i dlaczego ubezpieczenie OC to strata pieniędzy
- Traveling with a Dog to Scandinavia: Formalities, Myths, and Why Liability Insurance is a Waste of Money
- Quo vadis cesspool? Operation 'Helplessness 25' as a test of statehood
- Quo vadis kloako? Operacja 'Bezradność 25' jako test państwowości
- Marginalia: Snus, podcasts and predictions that came true
- Marginalia: Snus, podcasty i przepowiednie, które się sprawdziły
Wzmacniaj Sygnał

Najlepszym wsparciem jest udostępnianie artykułów i oznaczanie dadalo.pl w mediach społecznościowych. Możesz też wesprzeć finansowo - pokrywa to dostęp do mediów i archiwów prasowych potrzebnych do badań.
Udostępnienia są ważniejsze niż dotacje. Wsparcie finansowe pomaga w utrzymaniu niezależności badań.