Analiza fenomenu kanału 'Bez Cenzury' Wojciecha Dzierwy. Jak przy użyciu AI i technik SEO Heist zbudować imperium clickbaitu na YouTube, generując milionowe zasięgi na kontrowersyjnych treściach. Pierwsza część śledztwa.
Spis treści
W dzisiejszych czasach, aby używać sztucznej inteligencji jako przedłużenia swojego JA, trzeba włożyć w to odrobinę własnej inteligencji. Inaczej może się to skończyć katastrofalnie dla pseudotwórców. Niedawna sprawa Karoliny Opolskiej, dziennikarki i wykładowczyni pozycjonującej się na specjalistkę od AI, której książka o teoriach spiskowych okazała się być napisana przez AI z wymyśloną bibliografią, jest tylko wierzchołkiem góry lodowej.
Większości komentujących umykają dwa kluczowe problemy. Pierwszy to plagiat u którego źródeł stoją techniki SEO Heist, czyli przejmowania ruchu na atrakcyjnych frazach. Drugi to niekompetencja osób, które jako rzekomi specjaliści od AI szkolą przyszłe kadry. Ale prawdziwy fenomen przemysłowego spamu dzieje się tam, gdzie laik nie zauważa manipulacji – na YouTube.
Poznajcie Wojciecha Dzierwę, człowieka, który w niecały rok zbudował imperium clickbaitowego contentu, osiągając setki tysięcy subskrybentów i milionowe wyświetlenia. Wszystko dzięki AI, automatyzacji i wiedzy, której nigdy nie powinien był uczyć innych.
Od Juniora do Króla Spamu: Ewolucja Wojciecha Dzierwy
Zanim powstał kanał “Bez Cenzury”, Wojciech Dzierwa próbował swoich sił jako guru marketingu. Moje śledztwo, wsparte cyfrowymi dowodami z archiwów internetu, pokazuje fascynującą ewolucję – od lokalnego twórcy stron do operatora jednej z największych farm dezinformacji na polskim YouTube.
Faza 1: Marketing Bez Cenzury i obietnica łatwych pieniędzy
Na początku 2024 roku strona wojciechdzierwa.pl wyglądała zupełnie inaczej. Oferowała e-booka “Jak zarobić pierwsze 10 000 zł online”.

Dzierwa pisał o sobie: “Przepaliłem setki tysięcy złotych na nieudane kampanie reklamowe, marketingowych naciągaczy i nietrafione pomysły.” Twierdził też, że od ponad 12 lat prowadzi firmy w Polsce, USA i Wielkiej Brytanii, osiągając zyski 40 000 zł miesięcznie.
Szybka weryfikacja w KRS pokazuje, że firma, w której jest wspólnikiem – EXXXTREME Sp. z o.o. – zajmuje się głównie… konserwacją i naprawą pojazdów. Jego cyfrowe portfolio ograniczało się do stron dla lokalnych biznesów, w tym dla warsztatu brata. Doświadczenie? Około 2 lata jako junior SEO.
Faza 2: Kursy i “Autorska Metoda S.O.S.”
Chwilę później pojawił się darmowy, 5-dniowy kurs online “Jak odebrać klientów dużym firmom”, oparty o “autorską metodę S.O.S.”. Cel był prosty: budowanie listy mailingowej.

To klasyczna technika marketingowa, ale już tutaj widać było niepokojący wzorzec: ta sama osoba, która rzekomo “przepalała setki tysięcy”, teraz uczyła innych, jak zarobić pierwsze 10 tysięcy.
Faza 3: Wielki Pivot i narodziny “eksperta” od wszystkiego
W połowie 2024 roku strona i komunikacja Dzierwy przeszły całkowitą transformację. Zniknęły e-booki, kursy i opowieści o marketingowych sukcesach. Zastąpiła je nowa, znacznie bardziej imponująca narracja.

“Nazywam się Wojciech Dzierwa i swój pierwszy film nagrałem w sierpniu 2024. Nie miałem o tym pojęcia, ale wiedziałem, że chcę dzielić się swoimi przemyśleniami i poruszać istotne sprawy.”
To skromne wyznanie stoi w sprzeczności z wizerunkiem, jaki jednocześnie kreował. Z juniora SEO, który tworzył strony dla lokalnych firm (w tym dla warsztatu brata), Dzierwa przeistoczył się w typowego bajkopisarza-eksperta. W opisie kanału zaczął pozycjonować się na człowieka z licencją detektywistyczną i doświadczeniem w pracy z “izraelskim oprogramowaniem do profilowania”.
Problem w tym, że weryfikacja w oficjalnym rejestrze przedsiębiorców wykonujących działalność w zakresie usług detektywistycznych nie wykazuje, aby taka osoba tam figurowała. Co więcej, moje prywatne zapytania wśród zaprzyjaźnionych detektywów i osób ze służb również nie potwierdziły, by w branży znany był taki specjalista od izraelskiego oprogramowania. To typowy storytelling mający na celu zbudowanie fałszywego autorytetu od zera.
Dowody na tę nagłą transformację wizerunku i treści zbierałem przez ostatni rok, wykorzystując techniki OSINT i narzędzia do archiwizacji stron. Posiadam pokaźny zbiór materiałów dokumentujących jego działalność, zanim jeszcze stał się “Kanałem Bez Cenzury”.

Anatomia Fabryki Treści: 4 Segmenty Algorytmicznego Clickbaitu
Kanał “Bez Cenzury” to podręcznikowy przykład, jak wykorzystać algorytmy YouTube do granic możliwości. Treści są starannie podzielone na segmenty zaprojektowane, by wywoływać skrajne emocje: strach, gniew i niepewność.
![]()
Segment 1: Geopolityczny strach
- “EKO-OSZUSTWO, które WKRÓTCE UDERZY w Polskę” (144 tys. wyświetleń)
- “Rząd KŁAMAŁ o IMIGRACJI! – Australia MA DOŚĆ!” (147 tys. wyświetleń)
- “PUTIN TRACI WŁADZĘ?! Zdrada w Jego Własnej Mafii” (268 tys. wyświetleń)
Segment 2: Ksenofobia i rasizm
- “Dlaczego Chińczycy NAGLE Przestali Wydawać Pieniądze” (263 tys. wyświetleń)
- “ISLAM UPADA – Internet Odkrył Prawdę” (386 tys. wyświetleń)
Segment 3: Spiski ekonomiczne i korporacyjne
- “AI to OSZUSTWO – Tak Nas OKŁAMALI” (244 tys. wyświetleń)
- “IKEA To NIE SKLEP – TO PUŁAPKA” (244 tys. wyświetleń)
Segment 4: Polaryzacja społeczna
- “Te Kraje ODRZUCIŁY Unię Europejską – Czy To Błąd?” (146 tys. wyświetleń)
- “NIC NIE JEST TWOJE – Mit Własności w Polsce”
Wzorzec jest prosty: tytuły pisane wielkimi literami, agresywne kolory (czerwień, żółć), twarze wyrażające szok i filmy o długości 15-45 minut, idealnie wpasowujące się w preferencje algorytmu. Publikowanie 2-3 tak długich materiałów tygodniowo byłoby niemożliwe bez pełnej automatyzacji.
Tech-Stack, czyli jak działa SEO Heist na YouTube
Kiedyś, aby przejąć czyjś ruch, trzeba było scrapować, synonimizować i budować skomplikowane skrypty. Dziś, dzięki narzędziom no-code i AI, próg wejścia drastycznie spadł. Już dwa lata temu na YouTube pojawiały się tutoriale pokazujące, jak zautomatyzować ten proces.
Metoda Dzierwy to klasyczny SEO Heist w wersji wideo:
- Research i RAG (Retrieval-Augmented Generation): Automatyczne skanowanie popularnych kanałów i artykułów na kontrowersyjne tematy. Narzędzia AI wybierają “viralowe” fragmenty, które stają się bazą wiedzy (RAG) dla generatora scenariuszy.
- Generowanie scenariusza i lektora AI: Na podstawie zebranej treści AI tworzy spójny, choć pozbawiony oryginalnego researchu, scenariusz. Głos lektora to również syntezator mowy.
- Kradzież materiałów wideo: Filmy są zlepkiem fragmentów cudzych materiałów, wykorzystywanych bez zgody i podania źródła. Gdy któryś z jego filmów znikał, Dzierwa przedstawiał to jako “cenzurę”, podczas gdy prawdziwym powodem były najprawdopodobniej roszczenia o prawa autorskie.
- Automatyzacja publikacji i engagement hacking: Z jednego długiego filmu automatycznie tworzonych jest kilkanaście “shortów”, które zalewają platformę. Do tego dochodzi “triggerowanie sygnałów” – wykupowanie pozytywnych komentarzy i mieszanie ich z organicznymi, negatywnymi reakcjami. Taki “dym” w komentarzach to dla algorytmu sygnał, że treść jest angażująca i warto ją promować.
Na Reddicie można znaleźć wątki, gdzie użytkownicy wyrażają zaniepokojenie:
“Znajomy podesłał mi taki kanał na YT, tematy kontrowersyjne, miniaturki przesycone dramatyzmem i content ewidentnie mający napędzać strach w oglądających. Martwi mnie to trochę, bo często jestem tą osobą, która musi uspokajać inne w przypadku obaw o przyszłość…” Źródło: Wątek na r/Polska
Dlaczego to działa i kto na tym zarabia?
Model biznesowy jest prosty:
- Monetyzacja z reklam na YouTube: Przy milionowych wyświetleniach to tysiące dolarów miesięcznie.
- Płatne “konsultacje” i datki od widzów (“wsparcie kanału”).
Google i YouTube oficjalnie tolerują takie praktyki. W swojej dokumentacji Google stwierdza, że treści generowane przez AI są dopuszczalne, o ile “dostarczają wartość czytelnikom”. Problem w tym, że dla algorytmu “wartość” to zaangażowanie, a nie prawda.
Jesteśmy w roku 2025, gdzie laicy SEO, tacy jak Wojciech Dzierwa, przy pomocy płatnych narzędzi i AI mogą zalać internet niskiej jakości dezinformacją, która dzięki wsparciu algorytmów Google zyskuje milionowe zasięgi.
Ale jest coś gorszego niż spamerzy tworzący clickbaitowy content. Są to ludzie, którzy uczą takich metod na uczelniach jako “nowoczesnego dziennikarstwa”. I tu wracamy do Karoliny Opolskiej…
Ciąg dalszy nastąpi.


