Teoria skradzionych wyborów: progresywne media w pułapce efektu potwierdzenia
Maciej Lesiak
- 8 minut czytania - 1561 słów
This article is also available in English:
Stolen Election Theory: Progressive Media Trapped by Confirmation Bias
Spis treści
Disclaimer: nie sympatyzuję z żadną z opisywanych opcji politycznych. Opisuję to co widzę dookoła i jak odbieram mechanizmy perswazji i wpadki, które tworzą naszą codzienność.
Doskonały timing na powstanie teorii spiskowej o skradzionych wyborach w Polsce. To jest podręcznikowy przykład mechanizmu, który opisuję od lat - gdy rzeczywistość okazuje się niezgodna z oczekiwaniami, mózg konstruuje alternatywne wyjaśnienie. “Jak to możliwe, że jest inaczej niż chcę, aby było?” Odpowiedź jest zawsze ta sama: ktoś oszukał.
Obserwując, jak Wyborcza i inne progresywne media obsługują temat rzekomych anomalii wyborczych, widzę doskonały przykład tego, o czym piszę w kontekście teorii spiskowych. Media, które przez lata kpiły z prawicowych narracji o skradzionych wyborach, teraz same produkują identyczne treści - tylko z odwróconymi rolami. To klasyczna pułapka, w którą wpadają, gdy emocjonalne zaangażowanie przesłania racjonalną analizę.
Internetowy “research” jako źródło prawdy
Po przegranej Rafała Trzaskowskiego pojawił się “matematyk i inżynier danych” o imieniu Mateusz, który po pobraniu danych wyborczych i “wymodelowaniu przepływu głosów według IPSOS” odkrył rzekome masowe anomalie. Jego diagnoza: “Liczba głosów, które powinien dostać Trzaskowski, komisja wpisała Nawrockiemu”. Co więcej, dodaje kluczową obserwację: “przypadków odwrotnych nie odnotowano”.
Wyborcza natychmiast podchwyciła ten “research” i rozpoczęła produkcję materiałów o “cudach nad urnami”. Komisja za komisją, region za regionem - wszędzie ten sam schemat: Nawrocki cudownie zyskuje setki procent głosów względem pierwszej tury, podczas gdy Trzaskowski stagnuje lub traci. Matematyka przestała działać, ale tylko w Polsce, tylko 1 czerwca 2025 roku. Cóż, jeśli wkroczysz na drogę efektu potwierdzenia, to wszędzie widzisz okruszki prowadzące do jednego miejsca…
Metodologia tego “badania” jest jednak problematyczna. Analizując selektywnie wybrane komisje, ignoruje się podstawowy problem doboru próby statystycznej. Nie wiemy, ile komisji przeanalizowano łącznie - możliwe, że pokazano tylko te wykazujące “anomalie”, podczas gdy tysiące innych komisji pokazywało normalny przepływ głosów. To klasyczny przykład dobierania danych pod tezę - wybierania faktów, które potwierdzają z góry przyjętą hipotezę.
Algorytmy (Facebook, X/Twitter) wzmacniają efekt potwierdzenia i polaryzację, tworząc idealne warunki dla takich teorii. Pisałem o tym wielokrotnie na łamach bloga w kontekście efektu potwierdzenia czy błędach poznawczych jako mechanizmach powstawania teorii spiskowych.

Case study: komisja nr 95 i błąd poznawczy Jakuba Koska
Idealnym przykładem mechanizmu powstawania teorii spiskowej jest przypadek Jakuba Koska, przewodniczącego Rady Miasta Krakowa, który publicznie na Facebooku przedstawił “dowód” nieprawidłowości w swojej komisji wyborczej. Kosek opublikował zestawienie wyników, sugerując niemożliwość matematyczną w przepływie głosów.
Analiza jego danych pokazuje jednak coś przeciwnego:
Pierwsza tura (komisja nr 95):
- Trzaskowski: 550 głosów
- Nawrocki: 218 głosów
- Pozostali kandydaci łącznie: około 800 głosów
- Łączna frekwencja: 1569 osób
Druga tura:
- Trzaskowski: 540 głosów (spadek o 10)
- Nawrocki: 1132 głosy (wzrost o 914)
- Łączna frekwencja: 1672 osoby (wzrost o 103)
Przepływ głosów jest matematycznie możliwy: Nawrocki otrzymał 914 dodatkowych głosów, podczas gdy do dyspozycji było około 800 głosów od kandydatów, którzy nie przeszli do drugiej tury, plus 103 nowych wyborców z wyższą frekwencją. Nawet przy założeniu, że nie wszyscy wyborcy innych kandydatów zagłosowali na Nawrockiego, wynik jest w pełni realistyczny, szczególnie w komisji o prawicowym profilu elektoratu.
Kosek popełnił klasyczny błąd poznawczy - nie uwzględnił, że wyborcy usuniętych z drugiej tury kandydatów (Mentzen, Braun, Stanowski, Hołownia) mogli w naturalny sposób przenieść swoje poparcie na Nawrockiego. Taki przepływ głosów jest nie tylko możliwy, ale wręcz przewidywalny o czym mówiło wielu politologów.
Więcej o błędach poznawczych i efekcie potwierdzenia u aktywistów pisałem o teorii spiskowej manipulacji algorytmem Google w kontekście lokalnej polityki.
Exit poll jako test rzeczywistości
Kluczowym argumentem przeciwko teorii masowego fałszerstwa jest niezwykła precyzja sondaży wyjściowych. Początkowy sondaż pokazał nieznaczną przewagę Trzaskowskiego (50,3% do 49,7%), jednak późny sondaż wskazał już zwycięstwo Nawrockiego (50,7% do 49,3%). Oficjalne wyniki (50,89% dla Nawrockiego, 49,11% dla Trzaskowskiego) niemal idealnie pokryły się z późniejszym sondażem.
Gdyby rzeczywiście doszło do masowego fałszerstwa w setkach komisji na terenie całego kraju, sondaże wyjściowe znacząco odbiegałyby od finalnych wyników. Precyzja sondażu wskazuje, że wynik odzwierciedla rzeczywistą wolę wyborców, a nie rezultat koordinowanych manipulacji.
Teoretycy spisku ignorują ten fundamentalny test rzeczywistości, preferując wierzyć w scenariusz, w którym setki niezależnych komisji wyborczych jednocześnie pomyliły protokoły na korzyść tego samego kandydata. Dodatkowo ta teoria spiskowa spełnia wymogi definicji klasycznej paranoicznej teorii, bo gdyby taki spisek był realny, to prawdopodobnie ciężko byłoby go utrzymać w ryzach. Pierwsze analizy materiałów źródłowych wskazują na nadinterpretację sygnałów, czyli schemat paranoiczny w semantyce.
Progresywne media w pułapce efektu potwierdzenia
Najbardziej ironicznym aspektem tej sytuacji jest obserwowanie, jak progresywne media wpadają w pułapkę, którą same przez lata krytykowały. Wyborcza, TVN24, onet.pl i inne portale pompują narracje o “matematycznych anomaliach” i “niepokojących wzorcach”, używając dokładnie tej samej retoryki, z której kpiły, gdy stosowali ją zwolennicy Trumpa po wyborach w USA w 2020 roku. Tusk z Trzaskowskim wystosowali apel o opanowanie, ale cóż, “konspiracyjne mleko” się już rozlało…
To jest podręcznikowy przykład stronniczości konfirmacyjnej w działaniu. Gdy rezultat wyborów okazał się niezgodny z oczekiwaniami i prognozami, media zaczęły szukać alternatywnych wyjaśnień. Zamiast skonfrontować się z możliwością, że ich kandydat przegrał z powodu błędów strategicznych, wolą uwierzyć w teorię masowej manipulacji. Tak działa mózg próbując wyjaśniać sobie niewytłumaczalne generuje teorie spiskowe. Ludzie to chętnie podchwycili, bo przecież ciężko jest zaakceptować, że zamiast na fajnego w ich mniemaniu kandydata ciemna masa oddała głos na innych, a później zamiast jak przewidywali (jak widać błędnie) na Trzaskowskiego, to na kandydata, który określony był mianem potwora, sutenera.
Media, które powinny być strażnikami racjonalności, same stają się producentami treści spiskowych. To nie tylko podważa ich wiarygodność, ale także dostarcza amunicji przeciwnikom politycznym, którzy przez lata byli krytykowani za podobne zachowania. Tak właśnie przegrywa demokracja i tak doszedł Trump do władzy w USA na fali ruchu antyestablishmentowego oraz krytyki mediów mainstreamu, które przez hipokryzję i selektywne zajmowanie się tematami wypchnęły ludzi do takich miejsc jak X.

Rzeczywiste przyczyny porażki
Prawdziwe przyczyny porażki Trzaskowskiego są znacznie bardziej przyziemne i bolesne dla jego zwolenników niż teoria spisku. Analiza kampanii wskazuje na fundamentalne błędy strategiczne:
Negatywna kampania jako strategia dominująca. Sztab Trzaskowskiego skupił się na atakowaniu przeciwnika (sprawa mieszkania, historia z prostytutkami) zamiast budować pozytywną wizję. To generowało obrzydzenie nawet wśród potencjalnych wyborców kandydata KO.
Słabość komunikacyjna i erystyczna. Politycy KO/PO prezentują przewidywalny, technokratyczny styl komunikacji, operując frazesami prosto z podręcznika PR-u. W konfrontacji z populistami PiS-u, którzy mówią językiem codzienności i emocji, taka strategia jest skazana na porażkę.
Elitarny ton odcinający od szerokiego elektoratu. W kraju, który historycznie nie lubi elit, prezentowanie się jako przedstawiciele “cywilizowanej” opcji ma ograniczoną skuteczność.
Powyższe zdjęcie myślałem, że jest wytworem AI, jakąś grubą dezinformacją, ale rzeczywistość okazała się smutniejsza i bardziej pogmatwana - mówiąc bardzo oględnie i delikatnie.
Prawica natomiast doskonale zrozumiała mechanizmy współczesnej polityki i manipulacji. PiS mówi językiem memów i perswazji, ale trafia do odbiorców. Kontroluje narrację i wyznacza tematy debaty publicznej. Jest po prostu lepszy w politycznej grze współczesnych internetów, gdzie konsumpcja treści trwa 1-3 sekundy. Jednak nawet w tradycyjnym formacie np. rozmów w audycjach radiowych potwierdza również to moja codzienna obserwacja debat w TOK FM, gdzie politycy PiS regularnie przejmują inicjatywę nad swoimi przeciwnikami. Może populistą jest być łatwiej, ale skoro tak jest, to demokraci powinni wkładać 10x więcej wysiłku w komunikację z wyborcami.
Moja diagnoza: PiS wróci szybciej niż oczekiwano
Patrząc po tym co się mówi na mieście, czytając prasę, słuchając wypowiedzi polityków… Moja prognoza jest pesymistyczna ale chyba realistyczna: PiS wróci do władzy w wyborach parlamentarnych 2027 roku, prawdopodobnie z większością konstytucyjną wspólnie z Konfederacją. Lewica może nie przekroczyć progu wyborczego. Możliwy jest też scenariusz w 2026, ale to zależy od tego jak głęboko wykręcone zostaną obecne rejestry paranoi w kręgach koalicji, co przepali ich potencjał.
Z Nawrockim jako prezydentem PiS zyskuje idealną pozycję strategiczną: może blokować każdą reformę rządu Tuska przez prezydenckie weto, generować ciągłe kryzysy polityczne i frustrację wyborców, którzy oczekiwali zmian. Rosnące niezadowolenie społeczne przełoży się na powrót do władzy w naturalny sposób.
Kluczowym problemem jest to, że KO/PO popełnia te same błędy strategiczne co w latach 2015-2023. Zamiast przeprowadzić dogłębną autoanalizę i nauczyć się od przeciwników, politycy tej formacji trzymają się nieefektywnych metod komunikacji i strategii. Obecna teoria spisku o skradzionych wyborach to kolejny przykład ucieczki od trudnych pytań o własne błędy.
Konkluzja: czy brnięcie w teorie spiskowe jest rozwiązaniem?
Wszyscy chyba obserwujemy smutne widowisko, które można określić mianem samozaorania na niespotykaną dotąd skalę. Progresywne media, które przez lata budowały swoją pozycję na krytyce teorii spiskowych i dezinformacji, teraz same stają się ich producentami. Politycy, którzy mieli być antidotum na populizm, okazują się mniej kompetentni niż populiści, których mieli zastąpić. Kampania zamiast święta demokracji i możliwości zapoznania się z programami staje się spiralą dezinformacji, milczenia i hejtu.
Teoria spiskowa o skradzionych wyborach odwraca uwagę od fundamentalnych problemów polskiej polityki: słabości strategicznej tzw. obozu demokratycznego, braku charyzmatycznych liderów, nieumiejętności komunikacji z wyborcami. Schemat powtarzany chyba z USA, gdzie chyba do dziś kręgi demokratyczne nie zrozumiały skąd porażka, jak to możliwe? Zamiast przeprowadzić bolesną ale konieczną analizę przyczyn porażki, łatwiej jest uwierzyć w narrację o zewnętrznych siłach odpowiedzialnych za niepowodzenie.
Wojna na X trwa w najlepsze, a radykalni akceleracjoniści po prawej stronie podkręcają umiejętnie temperaturę polaryzacji.
Ta ucieczka w teorię spisku może okazać się ostatecznym gwoździem do trumny polskiego liberalizmu. Media tracą wiarygodność, politycy kompromitują się w oczach wyborców, a PiS zyskuje dodatkowe argumenty do powrotu na scenę polityczną. Ruchy antyestablishmentowe i akceleracjoniści zyskują, a to im najbardziej zależy na deprecjonowaniu autorytetów, mainstreamu i spychaniu ludzi w króliczą norę teorii spiskowych.
Historia pokaże, czy polskie media progresywne będą w stanie wyjść z tej pułapki, czy też będą kontynuować destrukcyjną spiralę utraty społecznego zaufania. Na razie wszystko wskazuje na drugi scenariusz. Piszę to ze smutkiem.
Powiązane tematy
- Stolen Election Theory: Progressive Media Trapped by Confirmation Bias
- Spisek kurczakowy: teorie spiskowe o niszczeniu polskiego drobiarstwa
- Loomer, Trump, naziści i lekcje z historii: dlaczego perspektywa czasowa ma znaczenie
- Teoria spiskowa: izraelski premier zignorował ostrzeżenia wywiadowcze w imię politycznej gry
- Spisek kurczakowy: teorie spiskowe o niszczeniu polskiego drobiarstwa
- Teorie spiskowe jako narracja obywatelska: analiza felietonów Rafała Górskiego z Instytutu Spraw Obywatelskich
- Loomer, Trump, naziści i lekcje z historii: dlaczego perspektywa czasowa ma znaczenie
- Teoria spiskowa Elona Muska o planie demograficznym Demokratów: analiza mechanizmów dezinformacji
Wesprzyj Niezależne Badania

Jeśli uważasz te badania za wartościowe, rozważ wsparcie przez Ko-fi. Twój wkład pomaga utrzymać ten projekt jako wolny od reklam, niezależny zasób.
KAWA ZAMIAST POCISKÓWBezpośrednie wsparcie oznacza więcej badań, lepszą treść i brak reklam.