Higiena cyfrowa: Zasada dwóch godzin w działaniu
Maciej Lesiak
- 8 minut czytania - 1664 słów
This article is also available in English:
Digital Hygiene: The Two-Hour rule in action
Spis treści
Zakładam, że mój czytelnik jest świadomy toksyczności mediów społecznościowych, zmian w mózgu jakie powodują, problemów z pamięcią, jak toksyczny wpływ wywierają, jak zamykają w echo chamber i całym katalogiem negatywnych zjawisk jakie powoduje Internet oraz social media jeśli rzucić się w ten żywioł bez kamizelki ratunkowej. Zakładam także, że nie jesteś maniakiem produktywności i dotarła do ciebie wiedza z najnowszych badań, że mutlitasking i rzeźbienie skryptów AI połączonych z automatyką, która pozwala ci 24/7 realizować piękną iluzję nie twoich myśli jest już także przez ciebie obnażony. Skoro tak, to zapraszam do lektury.
Dzisiaj chciałbym przedstawić wam, jak wdrażam higienę cyfrową w swoim życiu. Zaznaczam, że nie czytam żadnych poradników. Wszystkie pomysły są elementem mojego własnego researchu i testów. Zacząłem gdzieś po COVID dlatego mogę się pochwalić kilkuletnim doświadczeniem.
Kontekst zawodowy
Pracuję na komputerze i z racji prowadzonej działalności praktycznie non stop muszę być online. Muszę mieć dostęp do internetu i nie mogę wyłączyć telefonu na powiedzmy dobę. Natomiast zaznaczam, że dokonałem selekcji klientów, usuwając tych, którzy robili tsunami problemów albo pomimo zaporowej stawki za roboczogodzinę poza godzinami pracy biura zlecali prace w godzinach nocnych. Miałem okresy gdy rzeczywiście tsunami problemów przytłaczało, ale szacunek dla siebie oraz szacunek klientów dla ciebie to dwa elementy, które dają pole do zdrowego życia cyfrowego. Jeśli nie masz takiej bazy sugerowałbym naprawić ten element.
Moim celem jest maksymalne ograniczenie użycia urządzeń cyfrowych do niezbędnego minimum. Pozostały czas mam zamiar przeznaczyć na czytanie na Kindle albo papierowych książek, słuchanie muzyki, grę na gitarze, twórczą nudę…Potencjalnie chciałbym także ograniczyć na starość negatywny wpływ technologii np. na problemy z pamięcią czy relacje społeczne.
Komputer - higiena
Na komputerze z systemem Windows poszedłem na łatwiznę i zakupiłem aplikację COLD TURKEY, która w przypadku korzystania z Windowsa blokuje mi (albo według harmonogramu, albo on demand) dostęp do wybranych stron oraz aplikacji. Nie mam zamiaru mierzyć produktywności albo sprawdzać ile godzin na co zużywam, bo to jest śmieszne. Wystarczy działać na zasadzie zadaniowej i przeznaczać na to czas, ale na to a nie multitasking.
Cold Turkey działa tak, że dopóki nie wprowadzę mega trudnego hasła (mogę też przesłać hasło znajomemu, aby mi go nie podawał oprócz wyjątków), nie ma możliwości obejrzenia YouTube, pogrania, poczytania na tvn24.pl, Facebooku, Instagramie itp. Tylko praca. Jest też możliwość bezwzględnej blokady, ale jednak wolę mieć na wszelki wypadek możliwość odblokowania.
Pod Linuxem nie mam takiego problemu, ponieważ środowisko, jakie sobie postawiłem, jest specjalnie “amiszowate” i ograniczone do niezbędnego minimum. Miałem nawet okres, gdy większość aplikacji, jakich używałem, było tylko w terminalu, więc całkiem możliwe, że pójdę niedługo krok dalej…
Telefon - higiena
Kiedyś miałem prostą zasadę: telefon firmowy w godzinach pracy, a telefon prywatny po pracy (zazwyczaj topowy model). Firmowy to był zazwyczaj BlackBerry, na którym większość aplikacji wymaganych przez cywilizowanego człowieka nie działało, albo działało tak, że zniechęcało do używania. Niestety od ponad roku mam dual SIM na S23 Ultra, co powoduje, że praktycznie prywatny i firmowy mam non stop przy sobie z całym pakietem aplikacji. To był zdecydowanie błąd. Mogę potwierdzić, że posiadanie telefonu na którym nie ma aplikacji i działają tylko podstawowe rzeczy ma radykalny wpływ na zmniejszenie czasu jaki na niego marnujemy.
Co do nieszczęsnej komórki jaką mam obecnie- oczywiście zawsze dzieliłem kontakty, robiąc reguły możliwego kontaktu oraz dodając zakresy czasowe, kiedy po prostu nie można się do mnie dodzwonić. To jednak mi nie wystarczało. Pół roku temu wywaliłem aplikację Facebook (używaną tylko w celach aktywizmu dzielnicowego) oraz Messengera, którego uważam za prawdziwego pożeracza czasu. Usunięcie raptem tych dwóch aplikacji oszczędza nie tylko mnóstwo czasu, ale także baterii. Zaznaczę, że te dwie aplikacje instalowałem wcześniej tylko w momentach największego dymu i potrzeby działania. Praktycznie nie używałem ich w celach prywatnych, bardziej lokalnej społeczności.
Na Androidzie, używając aplikacji Dobrostan Cyfrowy, postanowiłem wdrożyć limity. Jednak te limity nie działały dobrze. Byłem informowany, że w takim i takim tygodniu użyłem mniej telefonu, ale dużo takiej aplikacji… Naginałem reguły, bo zawsze było coś ważnego. Korzystając ze świątecznego klimatu postanowiłem pójść krok dalej. Ustawiłem limit 2h używania telefonu dla konkretnych aplikacji (przeglądarki, komunikatory, Bluesky, Nostr, Pleroma/Fediversum). Powiem wam, radykalna zmiana.
Początkowo byłem w szoku, bo niczego nie dało się zrobić. W pewnym momencie musiałem jednak optymalizować czas, nie robiąc scrollowania i tępego przeglądania newsów, co powodowało drenowanie czasu i szybkie zużycie limitu. Na przykład dzisiaj użyłem całe 2h już do 10 rano - po prostu w łóżku wyszukiwałem produktu do zakupu. Od tamtej pory nie jestem w stanie niczego zrobić. Np. żona poprosiła mnie o zakup filmu na apple.tv i nie mogłem zatwierdzić logowania przez przeglądarkę. Przyznam, że dochodzi do zabawnych sytuacji, ale to kwestia przyzwyczajenia. Zaczynasz też szanować czas jaki masz na research i rozrywkę.
Powiesz, że to porażka i nieporozumienie. No cóż, ale powoduje to optymalizację twojego korzystania z urządzenia i mózg przestawia się na maksymalne wykorzystanie dostępnego urządzenia. Nie jesteś już w trybie zombie. Jeśli nie jesteś w stanie tego zrozumieć to zawsze będziesz zmieniał 2h na 4h, a później na 6h bo jaka przecież różnica? To powoduje ciągłe naginanie reguł gry i zmianę zasad, a to zasady mają zmienić twoje patologiczne zachowanie w korzystaniu z technologii (patrz cel powyżej). Pamiętajmy, że behawioralnie urządzenia i aplikacje są tak opracowane, żeby maksymalnie zatrzymać użytkownika i uzależnić. Zatem tak jak z każdą używką tylko ścisłe zasady dają efekty.
Praca higiena, wolna środa i środa bez telefonu
Ja zawsze miałem higienę, że pracuję tylko w godzinach pracy. Nie rozumiem i nie akceptuję zasady, że pracujesz wieczorami albo w sobotę. To oznacza, że źle zarządzasz swoją pracą. Budzisz się rano, zaczynasz robotę. Realizujesz tematy i problemy, a po godzinie 16 czy 17 zamykasz firmę do następnego dnia roboczego. Ostatnio wprowadziłem wolne środy, gdzie nie tylko staram się nie pracować, czyli pracuję w pozostałe dni tak, aby mieć wolne… co staram się także w środy zrobić tzw. środę bez telefonu. Z tą środą bez telefonu i pracą różnie bywa, bo czasami jest po prostu incydent. Nigdy jednak nie kolejkuję roboty na ten dzień.
Pomieszczenie do pracy
Wiem, że jest mi łatwiej odseparować pracę od sfery prywatnej, ponieważ biuro mam w piwnicy oraz na piętrze, co jest oddzielone od innych pomieszczeń, które są np. do relaksu albo spraw codziennych. Tym samym zdaję sobie sprawę z ograniczeń np. lokalowych. Zawsze starałem się odseparować świat pracy od świata prywatnego także w domu, a ponieważ tryb homeoffice mam od 2010 roku i zdalną pracę, więc to co niektórych dopadło w Covid19 ja miałem już wiele lat wcześniej i mogłem się do tego odpowiednio przygotować.
Router - higiena
Na routerze są u mnie wprowadzone blokady domen oraz DNS z zabezpieczeniami. Powoduje to, że nie tylko nie wbiję się na konkretne domeny, co nie będę w stanie w określonych godzinach otworzyć np. strony facebook.com, ale także wymusza całkowitą blokadę w nocy, np. pomiędzy 2 a 6 rano. Co powoduje, że w przypadku bezsennych nocy bardziej leżę i gapię się w sufit niż np. słucham podcastu. Dla regeneracji mózgu i pamięci ma to kolosalne znaczenie.
Fediwersum - iluzja braku toksyczności
Od 2 lat korzystam tylko z fediwersum jeśli chodzi o moje prywatne funkcjonowanie w social media. Jest to takie śmieszne funkcjonowanie, bo tam nie ma żadnych realnych znajomych. Obietnica lepszego i bardziej etycznego feeda w fediwersum czy to z mastodona, pleroma czy z innych aplikacji jest taką obietnicą na wyrost, bo jest to idealne echo chamber z toksycznymi i zamkniętymi środowiskami. Jest również potencjalnym pożeraczem czasu, infinite scrollingu i zawiera, powtarzam, toksyczne elementy. Warto o tym wspomnieć, bo wiele osób próbuje uciec z deszczu pod rynnę szukając lepszego świata w alternatywnych i rzekomo bardziej etycznych rozwiązaniach.
Wnioski i efekty
Efekty widać od razu. Np. wywalając aplikację messenger oraz facebook gdzie de facto raczej śledziłem pewne sytuacje i przyglądałem się z boku, niż aktywnie uczestniczyłem w życiu społecznościowym, to jednak zajmuje to bardzo dużo czasu. Sporo rzeczy pojawia się według algorytmu pod twój profil osobowościowy i to co mi się pokazywało absorbowało moją uwagę oraz emocje jeszcze bardziej - właściwie możliwy jest nieskończony scrolling i zaangażowanie w rozwiązywanie spraw, bo świat jest tak rozbudowany, że META dostarczy ci tyle informacji i postów, abyś spędził tam maksymalnie dużo czasu.
Uważam, że odcinając się od tego szlamu nabrałem świeżej perspektywy w ocenie pewnych zjawisk. Messenger z kolei powodował ciągłe uporczywe powiadomienia, które nawet przy blokadach, tuningu bardzo mi przeszkadzały. Nie polecam całkowicie rezygnować z facebooka, co opiszę w osobnym poście, natomiast ja loguję się tam raz na tydzień raz na kilka tygodni, przeglądam statusy znajomych i wylogowuję się.
Lepsze skupienie w pracy nad ważnymi rzeczami. Realizuję tematy, pracę rozwiązując wprowadzane tickety i incydenty albo projekty według założonego planu, dlatego praktycznie rozwiązanie zadania to rozwiązanie pewnego etapu. Miałem wielki problem z produktywnością w przypadku zbyt wielu rozpraszaczy. Im bardziej odcinasz się od świata nieskończonych możliwości, tym większą będziesz miał prawdziwą produktywność.
Wdrożenie metody 2h wraz z innymi technikami sprawiło, że mogę się bardziej skupić i być bardziej twórczy. Moje myśli są bardziej poukładane i świeże. Nie mam wrażenia marnowania czasu. Uważam, że obserwowanie unoszącego się kurzu albo śpiącego psa jest bardziej twórcze niż doom scrolling. Czerpię także znacznie więcej przyjemności z muzyki.
Na dzień dzisiejszy uważam, że tylko radykalne działania, takie jak powyższa metoda 2h, dają realne efekty. Cała reszta to jest hipokryzja i przesuwanie zasad tak, aby w końcu i tak wrócić do tego, co było kiedyś.
Dobrą zasadą jest jeszcze to, co chce wdrożyć moja żona, czyli zostawianie urządzeń cyfrowych poza sypialnią. Niestety to z powodu różnych alarmów i powiadomień w moim przypadku nie jest możliwe. Kto wie, może za kilka lat zamienię się w amisza i będę zostawiał komórkę w schowku na miotły?
Zaznaczam jeszcze jedną rzecz. Mam ponad 40 lat. Większość z moich znajomych nie ma kont na Facebooku, nie korzysta z mediów społecznościowych. Dlatego kontakt z nimi mam sporadycznie, a nie stałe. Rodziny również nie mam na facebooku, uważam, że jeśli chcą trzymać ze mną kontakt możemy to robić w świecie realnym. Warto to zaznaczyć, ponieważ specyfika mojego podejścia może się nie sprawdzić w przypadku osób, które aktywnie utrzymują kontakt ze znajomymi np. przez discorda, whatsapp, messengera czy facebooka.